Imię Pani
- Szczegóły
- Odsłony: 12274
Kryminał retro „Imię Pani” Krzysztofa Koziołka zbiera świetne recenzje! To trzynasta powieść w dorobku autora, który świętuje właśnie 10 lat od swojego debiutu.
Jest 18 grudnia 1934 roku. Komisarz kryminalny Gustav Dewart wypoczywa w Grüssau (Krzeszowie), korzystając z gościny opata benedyktynów. Urlop ma mu pomóc w odzyskaniu sił nadwątlonych rodzinnym dramatem, ale pobyt wśród mnichów zaczyna go męczyć.
Żeby nie robić przykrości opatowi, policjant bierze udział w Dniu Światła, corocznej mszy odprawianej na pamiątkę odnalezienia cudownej ikony Matki Bożej Łaskawej ukrytej przed husytami i odzyskanej w nadprzyrodzonych okolicznościach po 196 latach. Niemal zaraz po nabożeństwie jeden z mnichów zostaje znaleziony martwy w klasztornej toalecie. Kiedy opat prosi swego gościa o dyskretną pomoc, ten traktuje to jako uśmiech losu i odskocznię od monotonii.
Jednak wkrótce mury opactwa stają się świadkami kolejnych zagadkowych zgonów. Gdy miejscowa policja uznaje je za nieszczęśliwe wypadki, Dewart postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Nie zdaje sobie przy tym sprawy, że wkrótce przyjdzie mu zmierzyć się nie tylko z tajemniczym sprawcą, ale i własnymi lękami, przed którymi stara się uciec.
Tutaj możesz obejrzeć niezwykle klimatyczny zwiastun książki!
W sprzedaży jest wydanie papierowe, jak też wersje elektroniczne (pdf, epub i mobi). Kupisz je między innymi tutaj: papier: Empik, Merlin, Motyle Książkowe, ebooki: Legimi, Virtualo, Gandalf, Empik. W dalszej części artykułu znajdziesz recenzje książki oraz jej fragment.
Fragmenty recenzji książki:
– Na uwagę zasługuje elektryzujący styl, z pomocą którego autor serwuje nam opowieść tak dobrze skonstruowaną, że można by ją uznać za prawdziwą. Język powieści jest dynamiczny, co zaskakuje, zważywszy na ilość i szczegółowość opisów. Dialogi są konkretne i, co cieszy, brak im sztywności – nie mdlą, ale wprowadzają nas w różnorodne stany emocjonalne – raz bawią (oj, dowcipu tu nie brakuje), by za chwilę wycisnąć z nas łezkę czy dwie. Kiedy trzeba nasz bohater potrafi się zachować jak na wychowanego i wysokiego rangą komisarza przystało; kiedy można rzuci jednak soczystym mięchem, by dosadnie wyrazić te myśli, które chodzą nam właśnie po głowie – szczególnie podczas lektury niektórych fragmentów. Warto jednak zaznaczyć, że tam, gdzie należało, autor nie poskąpił nam „mnisiej stylizacji”. Ta zmienność dodaje powieści swoistego kolorytu – czytamy w recenzji Marzeny Gaczoł, autorki bloga „Matka Puchatka”. – Spędziłam z „Imieniem Pani” dwa wspaniałe, pełne rozważań i prób rozwiązania zagadki wieczory. Nie odkryłam prawdy od razu, choć uważnie śledziłam każdy szczegół tej historii, starając się połączyć pozornie niepasujące elementy krwawej układanki. Nie chciałam wracać z tej wyprawy, ponieważ bawiłam się wyśmienicie, a podrzucane wciąż przez autora mylne tropy, zwiększały jedynie mój apetyt na więcej i – co chyba oczywiste – wyprowadzały mnie z równowagi, bo nijak nie potrafiłam połączyć danych mi fragmentów w jakąś sensowną całość. Nasiąknęłam nieco tym retro nastrojem – na tyle, że chciałabym przeczytać coś jeszcze właśnie w takim stylu – pisze dalej blogerka. Cała recenzja tutaj >>
– Dewart zostaje wplątany w przedziwną intrygę, jaka od samego początku stanowiła dla mnie wielką zagadkę. Mnisi klasztorni, którzy utracili życie w bardzo dziwnych okolicznościach oraz dalsze ofiary, wskazują na szeroko zakrojone przestępstwo. Przestępstwo, którego karty autor odkrywa krok po kroku, by w finale zaskoczyć zupełnie nieprzewidywalnym zakończeniem. I powiem wam, że nie jest łatwo powiązać ze sobą wszelkie wskazówki, jakie Krzysztof Koziołek podsuwa czytelnikowi. Trzeba mocno pogłówkować, by stanąć bliżej prawdy – pisze Wioleta Umecka, autorka bloga „Subiektywnie o książkach”. – „Imię Pani” to pełnokrwisty kryminał retro, którego niepokojący nastrój, udziela się czytelnikowi przy lekturze. Najbardziej intrygującym jest tutaj niezwykły spokój panujący w małym miasteczku oraz dająca się głęboko odczuć, swoista zmowa milczenia, jaka otacza poczynania głównego bohatera. Trudno przejść nad tymi elementami bez niepokojących myśli – dodaje blogerka. Cała recenzja tutaj >>
– Wyrazista kreacja charakterologiczna głównego bohatera i jego wiarygodny portret psychologiczny sprawiają, że da się go lubić. Komisarz jest błyskotliwy, dociekliwy i prowadzi na własną rękę rzetelne śledztwo. I pomimo iż jest to wyłącznie bohater fikcyjny, to nie tworzy postaci karykaturalnej, lecz mężczyznę, z krwi i kości o silnym charakterze – pisze Klaudia Skiedrzyńska, autorka bloga „Nowe Horyzony”. – W książce nie zabrakło również czarnego humoru, tak charakterystycznego dla książek Koziołka. Autor w krótką chwilę potrafi rozśmieszyć czytelnika do łez. Bardzo lubię ten zabieg, ponieważ w ten sposób rozładowuje napięcie, aby na nowo zacząć je budować. Lekki styl i frapująca fabuła oraz rzeczowe przedstawienie realiów w stylistyce retro sprawiają, że tę książkę czyta się więcej niż przyjemnie – czytamy dalej. Cała recenzja tutaj >>
– „Imię Pani” połknęłam w ciągu dwóch dni. Książka tak mnie wciągnęła, że nie mogłam zasnąć, myśląc o ewentualnych zleceniodawcach zbrodni. Przyznam, że lektura trzymała mnie w napięciu do samego końca, bowiem absolutnie nie spodziewałam takiego rozwikłania zagadek, scena kulminacyjna mnie zaskoczyła – zdradza Alicja P. prowadząca blog „alicjamagdalena”. – To moje pierwsze spotkanie z twórczością Koziołka. „Imię Pani” to pasjonująca lektura, która spowodowała, iż nabrałam chęci, aby przeczytać poprzednie powieści autora – dodaje. Cała recenzja tutaj >>
- Bardzo silną stronę książki stanowią jej niebanalni bohaterowie. Przede wszystkim mam tu na myśli oczywiście Gustava Dewarta, czyli piekielnie inteligentnego, ale również i nieco zadufanego w sobie komisarza. To świetny i doświadczony śledczy, ale także i boleśnie doświadczony przez los człowiek, który wciąż zmaga się ze swoim bólem, traumą i poczuciem winy. Cechuje go pewna porywczość, nadpobudliwość, opryskliwość względem innych, ale w gruncie rzeczy to dobry człowiek, potrafiący dostrzegać ludzką krzywdę i starać się jej przeciwdziałać - pisze Urszula Janiszyn na portalu opetaniczytaniem.pl. - Nie mniej okazale wypadają tu postacie z drugiego planu, na czele z równie trudnym w pożyciu, co Dewart, miejscowym komendantem żandarmerii – Felixem Walslebenem, czy też całą gamą pobożnych i nacechowanych życiową mądrością zakonników - czytamy dalej. Cała recenzja tutaj >>
Czy Krzysztof Koziołek dał radę? O tak, jest delfinem kryminału retro, jest księciem Asturii w tej dziedzinie, żeby nie rzec, że to arcyksiążę - pisze Kasiek w recenzji na blogu „Kasiek myśli”. - W kryminałach retro ważna jest atmosfera, ja ją nazywam klimatem w sepii, gdy porywa mnie dobry kryminał retro, mam wrażenie, że zanurzam się w starej fotografii, żyję w tym świecie, słyszę dźwięki. Tutaj czułam chłód starego opactwa, słyszałam kontemplacyjną ciszę, czułam atmosferę zagrożenia. Wszystko wspaniale się zgrało. Czyta się jednym tchem, chętnie poczytałabym więcej - pisze dalej. Pełna recenzja tutaj>>
– Zakochałam się w tej lekturze można rzec od pierwszego wrażenia. Czytanie jej sprawiło mi naprawdę niekłamaną przyjemność, dostarczyło emocji i dreszczyku który powinien towarzyszyć temu typowi książek. Akcja tego tytułu jest dość wartka i wielokrotnie zaskakuje nowymi niespodziankami. Sprawa się wikła i rozgałęzia na kolejne wątki. Jak króliki z kapelusza pojawiają się kolejne trupy. Atmosfera robi się gęsta od krwi a od miejsc w których dzieją się kolejne sceny wieje grozą i klimatem sekretów. Jak się okazuje klasztor to doskonałe miejsce na sceny morderstw, a mnisi wcale nie są tacy święci jakby się na pierwszy rzut oka wydawało – pisze Bernardeta Łagodzic-Mielnik na blogu „Cudowny świat książek”. – Autorowi gratuluję znakomitego pomysłu na fabułę, stworzenia nietuzinkowej i nieszablonowej oraz bardzo sympatycznej postaci głównego bohatera oraz poprowadzenia akcji tak zawile, że nie odgadłam zbyt wcześnie kto jest winien. A to moim zdaniem w tego typu książkach jest najważniejsze. Gorąco polecam – czytamy dalej. Cała recenzja tutaj>>
– „Imię Pani” mrocznym klimatem zburzyło niewzruszoną taflę spokoju i wpłynęłam na morze napięcia i domysłów – pisze Sara Samusionek na blogu „Literacki kącik Sary”. – „Imię Pani” zawładnęło mną od początku do końca. Trudno mi dobrać słowa, aby oddać klimat książki, która z jednej strony bucha ascezą cechującą mnichów, a z drugiej bogactwem symboliki malowideł i rzeźb opactwa w Krzeszowie. Autor skwapliwie skorzystał z owej symboliki, by usnuć misterną intrygę. Nie mogę się oprzeć porównaniu Krzysztofa Koziołka do Dana Browna (którego „Początek” mam w planach), gdyż jego bohater podobnie wykorzystuje zabytki na skalę europejską znajdujące się w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, aby trafić na tajemniczy ślad – czytamy dalej. Cała recenzja tutaj>>
- Krzysztof Koziołek proponuje pełnowartościowy kryminał historyczny i nie ma ku temu najmniejszych wątpliwości. Autor aranżuje bowiem przedstawienie w taki sposób, aby czytelnik mógł uczestniczyć zarówno w prowadzonym incognito śledztwie, jak i w ówczesnych wydarzeniach społecznych, religijnych, czy nawet kulturalnych. Już sama intryga kryminalna, tak skrzętnie i drobiazgowo opracowana, okazuje się nie tylko składna i rzeczowa, ale też logicznie odziana w mylne poszlaki - czytamy w recenzji Miłki Kołakowskiej na blogu „Mozaika Literacka”. - Zawiła intryga kryminalna oraz świetnie odwzorowany klimat to jedno, ale autor brnie w doskonałość dalej i oddaje w ręce czytelnika wyjątkowo zaciętego towarzysza, jakim niewątpliwie jest główny bohater - pisze dalej blogerka. Cała recenzja tutaj>>
- Wątek kryminalny został poprowadzony fenomenalnie, a nawarstwienie różnych spraw uniemożliwiające odkrycie głównych autorów zdarzeń w Krzeszowie utrzymywało zaintrygowanie na wysokim poziomie do samego końca - pisze w recenzji Dorota Kopeć, autorka bloga „Co przeczytałam”. - Bardzo odpowiadała mi też praca śledcza, jaką wykonywał Gustav: spokojne, metodyczne śledztwo skupione na analizie i dedukcji. Takie historie lubię najbardziej - skomplikowane, nieoczywiste, pełne fałszywych tropów i nakładających się na siebie elementów, które jeszcze bardziej zaciemniają obraz. Warunek jest jeden - autor musi mnie przekonać, że sam się w tych zawiłościach nie pogubił, i Krzysztof Koziołek niewątpliwie dowiódł, że panował nad fabułą od początku do końca - czytamy dalej. Cała recenzja tutaj>>
- Podczas zbierania materiałów do powieści (słynne „badania terenowe” czy jak kto woli: research), mieszkałem na terenie dawnego opactwa, konkretnie w domu gościnnym opata, dokładnie w tym samym miejscu (ba, nawet w pokoju, a właściwie w apartamencie biskupim!), w którym potem na kartach powieści zamieszkał komisarz kryminalny Gustav Dewart. Można powiedzieć, że dzięki temu w niepowtarzalny sposób nasiąknąłem tym specyficznym klimatem, który, mam ogromną nadzieję, widać na kartach książki - Krzysztof Koziołek zdradza kulisy powstania „Imienia Pani” na blogu "Nowe Horyzonty" >>.
Już niedługo pojawią się kolejne recenzje! Polecamy też fragment powieści (poniżej)!
Krzysztof Koziołek, „Imię Pani” (fragment): W tym momencie drzwi do jadalni otworzyły się z hukiem. Mina stojącego w nich Pallentina mówiła sama za siebie. |
Patroni medialni: