Odcinek 15
- Czego chcesz? - Sokół wysiadł, trzasnął drzwiami. - Jestem tu nieoficjalnie, jako twój przyjaciel - Kleemann próbował się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło. - Akurat - prychnął. - Wierz mi albo nie... - Czego chcesz? - powtórzył. - Ile? - spytał. - Ile byłych jeszcze miałeś? - Dwie - odparł bez namysłu. - Oprócz Eweliny Borkowskiej i Anny Marii Mieleckiej miałem jeszcze dwie byłe. - Miałeś? - podchwycił Kleemann. - Czyli nie żyją? - Człowieku! - mało brakowało, a Sokół strzeliłby mu prosto z liścia. - Użyłem czasu przeszłego, bo kiedyś z nimi chodziłem, a teraz już nie chodzę. Teraz jestem z Patrycją. - Dobra, spokojnie - tonował. - Z Patrycją - dodał kpiąco, patrząc na Lenę Hałas. - Nie irytuj mnie - wycedził. - Gdzie je znajdę? - Marta Filas ostatnio mieszkała w Krakowie, a Ada Stefanek w Lublinie. * - Co? - prokurator Grzegorz Wojtas rzadko kiedy tracił panowanie nad sobą, a już szczególnie rzadko miało to miejsce w kontaktach z policjantami. - Jakim prawem podjęła pani decyzję tak brzemienną w skutki? - Co za literacki język - Sara Bednarz mówiła niemal szeptem. - Nie sposób było się z panem skontaktować. - Miałem wolne - odparował. - Każdy ma prawo do odpoczynku... - Oczywiście - przerwała mu bezceremonialnie. - Ale proszę nie mieć żalu do mnie, że podczas gdy pan wykorzystywał swoje konstytucyjne prawo do urlopu, ja ciężko pracowałam. - Ale jakim prawem uznała pani, że Sokół jest niewinny? - grzmiał dalej. - Może mnie pani oświecić? - Nic prostszego - wyciągnęła listek gumy i włożyła do ust. - Coś w jego oczach nie daje mi spokoju. Spokojnie! - podniosła głos, widząc, że Wojtas chce jej przerwać. - Ufam swojej intuicji, ale oczyszczam kogoś z zarzutów dopiero wtedy, kiedy przemawiają za tym dowody. - A te jednoznacznie faceta obciążają - prokurator zaczął wertować akta sprawy. - Dziwię się tym bardziej, że to pani wpadła na pomysł zbadania budynku uniwersyteckiego. Przypomnę, że badanie daktyloskopijne ujawniło odcisk lewego kciuka Andrzeja Sokoła, ślad zdjęto z okna, z którego rozpościera się idealny widok na Most Piaskowy. Wie pani jak było? - zrobił pauzę. - Sokół zajął dogodne stanowisko, strzelił do dziewczyny, a potem szybko zbiegł na dół, podjechał na most i zatrzymał policjantów, przedstawiając sprytną historyjkę o skoku. Trzeba mieć tupet, co? Nie odpowiedziała, tylko nieznacznie wykrzywiła kąciki ust. - Idźmy dalej - kontynuował Wojtas. - Facet ma stalowe nerwy: broń ukrył w bagażniku swojej warszawy, przemycając ją pod samym nosem chłopaków z patrolu. Swoją drogą, należy odnotować ten fakt w ich aktach - skreślił stosowną uwagę na marginesie. - Z informacji przekazanych przez zielonogórską komendę wiemy, że druga ofiara Andrzeja Sokoła, jego była dziewczyna, została zamordowana wczoraj w godzinach popołudniowych. Akurat dziwnym trafem na ten czas Sokół nie ma alibi, które mógłby ktokolwiek potwierdzić. Co więcej, oględziny miejsca zdarzenia wykluczyły wejście siłowe - nie było żadnych szans, aby przerwać prokuratorski słowotok, tak więc Sara Bednarz nawet nie próbowała. - Tym samym należy przyjąć, że morderca był osobą znaną ofierze. Czy mi się wydaje, czy w tym przypadku Sokół też idealnie pasuje? - wyszczerzył zęby niczym hiena na widok padliny. - Mogę? - podeszła do biurka, przy którym siedział Wojtas. Z kieszeni wyciągnęła parę lateksowych rękawiczek, założyła je z głośnym plaśnięciem, po czym złapała za kubek z parującą jeszcze kawą. Wylała zawartość do doniczki, chusteczką wyczyściła kubek z zewnątrz i podała właścicielowi. - Proszę go dobrze chwycić - poleciła. Prokurator zrobił, co kazała. - Rozumie pan? - z tej samej kieszeni wyjęła kawałek przezroczystego plastiku zabezpieczonego taśmą, oderwała ją, przyłożyła plastik do kubka, przyciskając mocno, następnie zabezpieczyła z powrotem taśmą. - Założę się, że odcisk na oknie został podłożony w podobny sposób. - Ale po co? - z jednej strony Wojtas był wściekły, że jego teoria może legnąć w gruzach, z drugiej zainteresował się przebiegiem wydarzeń zrekonstruowanych przez policjantkę. - Jeszcze tego nie wiem - przyznała. - Stawiam na zemstę. Wskazuje na to chociażby dobór ofiar. - A listy elektroniczne? - Wiemy tylko, że wysłano je ze skrzynek pocztowych ofiar, ale można to zrobić przy pomocy prostego programu komputerowego, wirusa, który w imieniu właściciela zalogowałby się na koncie i wysłał wiadomość do Sokoła. - Sugeruje pani, że ktoś go wrabia? - Tak myślałam, ale jedno nie pasuje: facet był na miejscu zbrodni tuż przed skokiem Eweliny Borkowskiej. - Zbieg okoliczności wykluczamy? - Gdyby morderca chciał go wrobić, to w żaden sposób nie mógłby stawiać na to, że Sokół pojawi się na Grodzkiej akurat w tym czasie. - A jeśli to był przypadek? - Przypadek? Niemożliwe - parsknęła. - Dlaczego nie? - zdziwił się. - Sherlock Holmes mawiał, że jeśli wykluczymy wszystkie niemożliwe ewentualności, to wtedy to, co pozostanie, choćby nieprawdopodobne, musi być prawdziwe. |
Ciąg dalszy nastąpi...
Szesnasty odcinek "Zemsty absolutnej" już za tydzień, 9 kwietnia 2011!
Informacje o premierze kolejnych części powieści znajdziesz na Naszej Klasie (na koncie oficjalnym "Zemsty absolutnej").
Chcesz skomentować powieść? Wpisz się w "Księdze gości".